Hej!
Założę się, że tego nie wiecie i dla wielu zawarte tu treści będą szokiem, dlatego na wszelki wypadek dla Waszego zdrowia uprzedzam, że jeśli chcecie dalej czytać ten materiał, musicie w trosce o Wasze bezpieczeństwo zaparzyć sobie kubek ciepłej, aromatycznej herbaty i wyciągnąć wygodnie nogi na podnóżku. 🙂 Gotowe? A teraz posłuchajcie, bracia miła:) Opowiem Wam o tym, co w makijażu jest warte zachodu i po prostu co robić, by był on piękny i trwał krótko tzn wykonanie trwało krótko, no bo przecież nie trwałość… jak się malować, by nie przegiąć i nie zrobić sobie tzw. “tapety” ani też – Boże uchowaj – nie postarzyć się makijażem. Zapraszam!
Tajniki makijażu made by me 😉
1. Nałóżcie dobrze podkład
Ha! To pewnie dla wielu brzmi banalnie, ale może w takim razie porozmawiajmy o jakości make upu po kilku godzinach od nałożenia? Hmmmm wiem, że większość z Was narzeka na trwałość kosmetyków, ale pomyślcie nad tym czy np dobrze wklepujecie podkład.
Sekretem jest pierwsza warstwa: nie wklepujemy jej ruchem stemplującym, jak to wielu czyni, lecz rozsmarowujemy, jakbyśmy kładli gładź, serio. W ten sposób mazidło wejdzie we wszystkie pory, nierówności i niedoskonałości. Wyrówna zakryje (oczywiście nie przesadzajcie z ilością tej warstwy). Dopiero następna warstwa to stemplowanie produktu. I co, od razu lepiej? Nie widać zmarszczek, nie ma otwartych porów skóry.. Makijaż będzie przez to trwalszy. Super!
2. Krostki i krosteczki po podkładzie
Stosujecie podkład i twierdzicie, że jest komedogenny, zapycha pory, nie dba o skórę i jest w ogóle fatalny? Czasami nie jest to wina podkładu, ale złego oczyszczenia buzi. Tak naprawdę większość z nas stosuje po prostu płyn micelarny i nawet go nie spłukuje z twarzy, a to poważny błąd bo cząsteczki miceli zostają na buzi i przyciągają zanieczyszczenia, sebum, bakterie. No i stan zapalny oraz krostki gotowe. Tak nie powinno się to odbywać, zawsze gdy używacie płynu micelarnego pamiętajcie zatem, by go po prostu przemyć tonikiem do twarzy. Zobaczycie, jaka zmiana nastąpi w Waszej cerze, jakości makijażu i oczywiście jak inaczej będzie się zachowywał podkład. O ile oczywiście nie jest on na serio totalnym paskudnikiem i powoduje uczulenia. Takie też się przecież zdarzają.
3. Cienie nakładane bez bazy
Uuuu poważny błąd, poważny. Serio, taki makijaż oka nigdy nie będzie dobrze dopracowany, nie zblendujecie cieni, nie wydobędziecie głębi koloru – pamiętajcie, że baza po coś jednak istnieje. No właśnie po to. Kiedyś usłyszałam od znajomej że baza pod cienie została stworzona dla (cytuję) “starych bab z nierówną, pomarszczoną powieką, żeby i ją wygładzić”. No niestety nie. Baza jest po prostu czymś jakby gruntowaniem, dzięki któremu kolory będą dobrze pracowały na skórze. Spróbujcie kiedyś wykonać makijaż na powiece która jest pokryta bazą i na drugiej totalnie bez żadnej bazy. Same zobaczycie różnicę. Na szczęście bazy pod makijaż nie kosztują wiele i każdy może sobie na nie pozwolić. Nawet te niedrogie z drogerii mają świetną jakość.
4. Tusz do rzęs skleja rzęsy
Tak, bywają tusze które są bardzo lepiszcze i na serio sklejają już przy pierwszej warstwie tworząc nieładne “kluchy” na rzęsach. ale w większości przypadków to nasza wina. Przyznajcie się teraz same przed sobą: czy na pewno regularnie myjecie spiralkę w tuszu do rzęs? No właśnie. A tymczasem raz na dwa tygodnie wypadałoby ją potraktować delikatnym mydłem hypoalergicznym, lub płynem do mycia dla dzieci. No, dobra, już choćby raz na miesiąc ją myjcie. Większość szczoteczek nie zaznała czyszczenia od nowości. Nie ma się co dziwić, że tusz skleja rzęsy, skoro na włosiu spiralki gromadzą się skrzepy a tusz gęstnieje dzień po dniu i gdy ląduje na rzęsach – jest po prostu lepiszczą smołą. Raz na jakiś czas umyjcie szczoteczkę i… sprawdźcie, jak bardzo zmieni swoje oblicze Wasz tusz do rzęs.
Dodaj komentarz