Cześć dziewczyny,
zamieszczam dziś od dawna obiecaną recenzję tuszu do rzęs Lancome Hypnose Volume-a-porter. Musicie wiedzieć, że tusze do rzęs są moją słabością i zawsze starannie je dobieram. W tej kwestii nie idę na kompromis, ponieważ według mnie piękne rzęsy to podstawa każdego makijażu, a nie znoszę doklejania tych sztucznych; według mnie wygląda to karykaturalnie. Fanką przedłużania też przestałam być po tym, gdy zobaczyłam, jak bardzo ten zabieg zniszczył moje własne. A zatem: tusz do rzęs. Dobry tusz do rzęs.
Czy Lancome Hypnose Volume-a-porter jest dobrym tuszem do rzęs?
Oczywiście w marce Lancome zawsze pokładam nadzieje na coś ekstra, zwłaszcza jeśli chodzi o maskarę (każda z Was pamięta zapewne kultową już maskarę Lancome Hypnose Drama). Czy Volume-a-porter doścignie, a może prześcignie legendę?
Ma do tego wszelkie predyspozycje: dobrą konsystencję i bardziej komfortową, silikonową, precyzyjną spiralkę. Lancome Volume-a-porter ma być wszechstronny: nadawać objętości, wydłużać, precyzyjnie rozdzielać rzęsy a przy tym pielęgnować dzięki olejkowi różanemu.
Muszę przyznać, że spiralka zrobiła na mnie wrażenie: jest bardzo dokładnie wykonana, ma dobry kształt – do idealnego makijażu potrzebujemy zarówno wąskiej, jak i szerokiej części spiralki. Formuła tuszu jest dosyć gęsta i lepka (osobiście wolę te pudrowe, ale w tym tuszu jest sporo olejku dbającego o rzęsy, więc ową lepkość zganiam na krab pielęgnacji).
Szczoteczka precyzyjnie rozdziela każdą rzęsę i sprawia, że malowanie się Volume-a-porter jest niezwykle łatwe i komfortowe. Tusz bardzo szybko radzi sobie z intensyfikowaniem długości i objętości każdej rzęsy. Wyraźnie wydłuża i pogrubia, ale niestety już druga warstwa powoduje nierównomierne pokrycie każdego włoska i tworzenie się grudek. Nie pomaga nawet regularne mycie szczoteczki, sądzę zatem, że leży to po prostu w „naturze” tej maskary. Aby uzyskać intensywną objętość bez grudek i bez osypywania nakładam po prostu jedną warstwę Lancome i pracując na wilgotnym tuszu (czyli nie dając mu wyschnąć) maluję rzęsy, dopóki efekt jest dla mnie zadowalający. Lancome Volume-a-porter jest tuszem, który po miesiącu lekko się utlenia, a dzięki temu jego formuła pozwala na jeszcze bardziej precyzyjne wytuszowanie rzęs.
Dobrze zmywa się podczas demakijażu, choć nie wiem, jak zachowywałby się zmywany łagodnym płynem. Ja używam dosyć silnych, dwufazowych, które jednocześnie nie wymagają tarcia powiek.
Podsumowując: tusz Lancome Hypnose Volume-a-porter jest świetny do codziennego makijażu, efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs jest zauważalny, ale nie groteskowy, a spiralka łatwa do utrzymania w czystości, precyzyjnie rozdziela rzęsy. Polecam tym z was, które oczekują mocnych efektów na rzęsach już po pierwszej warstwie.
Dodaj komentarz