Makijaż krok po kroku. Mój sposób na idealny make-up

Makijaż krok po kroku

Często zadajecie mi pytanie, jak robię mój makijaż. Tak naprawdę nie jestem mistrzynią wizażu, ale mam kilka swoich sprawdzonych patentów na idealny make-up. W tym wpisie podzielę się nimi specjalnie na waszą prośbę.

Czy umiesz się malować?

To pytanie zadałam kiedyś mojej przyjaciółce. Powiedziała, że nie wie i wyraźnie było czuć w jej głosie wahanie. Mimo że każdego dnia nakładała sobie makijaż!

Ty też zadaj sobie to pytanie. Czy umiesz się dobrze malować? Czy efekty makijażu, który robisz samodzielnie, są zadowalające? Jak trwały jest ten make-up? Czy nie popełniasz najpopularniejszych błędów w makijażu?

To wszystko jest ważne. Zwłaszcza że makijaż to dla wielu kobiet druga skóra. Warto robić go dobrze, żeby czuć się w nim komfortowo.

Jak wykonać makijaż dobrze?

To właśnie od błędów chciałabym zacząć.

Dobrze zrobiony makijaż to ten, który podkreśla kolor cery, ujednolica ją, uwydatnia kości policzkowe, wyszczuplając twarz, nadaje wyrazistości oczom i ustom. Tyle w teorii…

Praktyka pokazuje, że bardzo dużo kobiet nie potrafi się malować – efekty ich starań przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego.

Sposób na zrobienie idealnego makijażu to wykonywanie go krok po kroku, dobrej jakości produktami i bez pomyłek.

Jakie są najczęstsze błędy w makijażu?

  1. Za ciemne i zbyt ostro zaznaczone brwi.
  2. Niewłaściwie roztarte, za mocne konturowanie w złym miejscu.
  3. Używanie zbyt dużej ilości kosmetyków naraz.
  4. Dobranie za ciemnej konturówki do szminki.
  5. Nieodpowiedni odcień różu do policzków.
  6. Za bardzo opadająca lub za wysoko podniesiona kreska.
  7. Malowanie linii wodnej ciemną zamiast jasną kredką.
  8. Pomijanie korektora i nietuszowanie cieni pod oczami.
  9. Za mocne tuszowanie rzęs (aż do posklejania).

Jaki zrobić makijaż krok po kroku?

1. KOREKTOR. Zaczynam zawsze od ukrycia ewentualnych niedoskonałości, zwłaszcza cieni pod oczami. Niewielką ilość korektora nakładam punktowo, a następnie delikatnie wklepują palcem lub gąbeczką.

W tym kroku warto zastosować kolorowe korektory np. zielony na zaczerwienienia, niebieski na przebarwienia, żółty na cienie pod oczami.

2. PODKŁAD. Z reguły fluid nakładam na twarz opuszkami palców, stawiając kropki na całej twarzy. Następnie delikatnie wcieram i wklepuję go w skórę za pomocą płaskiego pędzla flat top, rzadziej beauty blendera. Grunt to wybór właściwego odcienia podkładu i używania go w niewielkiej ilości, żeby nie stworzył efektu maski. Jeśli mamy cerę tłustą, nawilżajmy i matujmy. Jeśli mamy cerę suchą i matową, też nawilżajmy, ale do tego rozświetlajmy.

Zanim nałożę fluid, czasami nakładam jeszcze bazę. I nie zawsze jest to specjalna baza pod makijaż, ale np. dobrze wchłaniający się krem lub lekki olejek, który nawilża skórę i sprawia, że makijaż jest po prostu piękniejszy.

3. CIENIE DO POWIEK. Jeśli wykonuję makijaż na co dzień, to przeważnie używam cieni do powiek w kolorze ziemi – beże i brązy. Królują trzy kolory: najciemniejszy idzie na linię i w zewnętrzny kącik oka, średniego używam dla lepszego podkreślenia zewnętrznej części powieki i jej załamania, a bardzo jasnego koloru do rozświetlenia wewnętrznego kącika i linii wodnej. Tylko tyle.

Jeśli lubicie, możecie dołożyć do tego kreskę zrobioną eyelinerem. Ja częściej przyciemniam linię rzęs roztartym cieniem, bo kresek nie umiem robić, a lepiej nie mieć kreski wcale niż mieć źle zrobioną kreskę!

4. TUSZ DO RZĘS. Niektóre dziewczyny preferują sztuczne rzęsy, ale ja jestem zwolenniczką naturalności, więc wybieram maskarę. Dobry tusz do rzęs pięknie je przyciemni, wydłuży, zagęści i rozczesze już za jednym pociągnięciem. Tutaj też sprawdza się zasada, że mniej znaczy więcej.

5. KREDKA DO BRWI. Żaden makijaż nie będzie wyglądał dobrze, jeśli pominiemy brwi. Zwłaszcza że nie znam dziewczyn, które miałyby naturalnie piękne i gęste łuki brwiowe. Ja swoje podkreślam tylko kredką. Podkreślam dolną linię, uzupełniam braki we włoskach i zagęszczam brwi, rysując delikatne kreseczki imitujące włoski. Gotowe.

6. RÓŻ, ROZŚWIETLACZ, BRONZER. Trójca kosmetyków do konturowania, których wcale nie używam codziennie. Nie zawsze jest czas na konturowanie, bo gdzieś się spieszymy, a wiadomo, że pośpiech nie jest wskazany. Łatwo zrobić sobie wizerunkową krzywdę za pomocą produktów do konturowania.

Jeśli już mam czas, to używam tylko minimalnej ilości kosmetyków i nie robię naprawdę delikatne konturowanie, bo nie lubię przerysowanych efektów. Nakładam róż na policzki, pod nim delikatne muśnięcie bronzera, a nad nim rozświetlacz.

7. POMADKA. To też nieobowiązkowy kosmetyk, ale nawet jeśli nie używam do makijażu koloru, to nakładam balsam pielęgnujący usta, dzięki któremu są lepiej odżywione, nawilżone i po prostu piękniejsze.

8. PUDER. Zawsze na koniec używam pudru. Najbardziej lubię puder transparentny np. ryżowy lub bambusowy, który jest lekki dla skóry i niemal niewidoczny. Jego zadaniem jest zapobiegnięcie świeceniu się twarzy i utrwalenie makijażu, więc nie musi to być puder w kolorze. Uważałabym też z różnego rodzaju pudrami mocno rozświetlającymi i mocno matującymi, bo pomogą powodować wrażenie sztuczności.

Podobne wpisy

Poprzedni wpis Następny wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

0 shares