Cześć dziewczyny!
Dziś opowiem Wam o kosmetycznych hitach i kitach ostatnich kilku miesięcy. Moja opinia o niektórych produktach może Was zaskoczyć, dlatego proszę o wyrozumiałość. Kosmetyki z tego postu przetestowałam na wszystkie możliwe sposoby. Niektóre się sprawdziły, inne niestety nie. Miłej lektury.
Tusz do rzęs Volume Effet Faux Cils Star Collector od Yves Saint Laurent
Myślałam, że ta maskara będzie świetnie wydłużała i pogrubiała. Niestety, nic z tych rzeczy. Szczoteczka ma gęsto ułożone włosie, na którym zbiera się za dużo tuszu. Skutek? Kosmetyk szybko kończy się, zasycha, a aplikatorem nie można precyzyjnie malować rzęs. Co więcej, Volume Effet Faux Cils Star Collector od Yves Saint Laurent ma płynną konsystencję. Kiedy nałożę jej za dużo, odbija się na powiekach, brudzi cienie naniesione na powieki, kruszy się i osypuje. Jedynym plusem tego produktu jest to, że świetnie koloruje rzęsy na czarno. Fajne jest jeszcze opakowanie produktu – złote w czarne gwiazdki.
Paletka cieni do powiek Zoeva Sweet Glamour
To zestaw pastelowych cieni do powiek w zaskakujących barwach: mięta, błękit, fiolet, róż, biel, kanarkowy. Lubię tę paletkę za względu na mineralny skład, łatwość aplikacji i trwałość. Cienie do powiek Zoeva dają matowe lub opalizujące wykończenie. Jak stosuję Sweet Glamour? Na powieki aplikuję bazę i czekam aż wyschnie. Miękkim pędzelkiem nanoszę cienie i dokładnie je blenduję. Makijaż uzupełniam czarnym eyelinerem i tuszem do rzęs (oczywiście nie tym, który opisałam wyżej).
Serum Moisture Surge Hydrating Supercharged Concentrate od Clinique
Nawilżające serum od Clinique ładnie wygląda i całkiem nieźle dba o skórę. Producent zapewnia, że kosmetyk intensywnie regeneruje i zmniejsza widoczność zmarszczek. Po dłuższym stosowaniu tego produktu niestety nie zauważyłam takiego działania. Serum nawilżyło jedynie moją cerę, dobrze sprawdziło się też jako baza pod makijaż. Czy kupię je ponownie? Wątpię, zwłaszcza że w drogeriach dostępne są kremy o większej pojemności (serum Clinique ma 48 ml), które skórę nawadniają lepiej.
Żel pod prysznic Lavender Blossom od Korres
To mój pierwszy żel pod prysznic, który kosztował tak dużo. Do zakupu skusił mnie naturalny skład i dobre opinie w sieci. W produkcie Lavender Blossom znajdują się między innymi: witaminy E i C, cynk, aloes i substancje antyoksydacyjne. Żel marki Korres napina, nawilża i dobrze oczyszcza skórę. Całkiem nieźle się pieni i ładnie pachnie. W jednej butelce mieści się 250 ml kosmetyku.
A jakie są Wasze hity i kity kosmetyczne?
Dodaj komentarz